sobota, 28 stycznia 2012

24.Foch, made by Stoch

-Aleś mu dziewczyno w głowie zamieszała - boże, aż podskoczyłam ze strachu ,jak można tak ludzi podchodzić?? - za moimi plecami stanęła mama Kamila. Taa, zaraz mu się odmiesza, jeszcze tego, mi trzeba do kompletu szczęścia, żeby się Stoch we mnie zabujał. Rewelacja.
-Ooo, wrócił! Kamil, masz gościa - Stoch wszedł do pokoju, odstawił narty i spojrzał tylko w moja stronę 
 - nie mam czasu, mam dużo nauki - bolała ta jego obojętność. 
 -Możemy pogadać?? - zapytałam, nie dając się zbyć tak łatwo.
-Czemu zawdzięczam ten zaszczyt?? zapytał z sarkazmem. 
-Kamil??!!! jak ty się zachowujesz?? zapytała Pani Krysia, ale nie doczekawszy się odpowiedzi wyszła z pokoju.  
-Czego chcesz?? zapytał, siadając na parapecie. Podeszłam bliżej ( kuźwa,czemu tak trudno powiedzieć PRZEPRASZAM??) 
- Chciałam Cię  przeprosić za tamto
- Ty?? mnie?? - zapytał udając zdziwienie 
- no nie wierzę, Mistrzyni Świata przyszła przeprosić kretyna??? tego jeszcze w żadnym kinie nie grali. ( zaraz Cię trzasnę Stoch) 
- NIE!! powiedziałam wkurzona - przyszłam przeprosić przyjaciela.  
Chciałam go przytulić, ale odsunął się ode mnie ( what the fuck??).
- Myślałaś, że przyjdziesz tu, powiesz przepraszam, powdzięczysz się i będzie ok?? 
- Tak, dokładnie tak myślałam ( zamknij się lepiej Potocka) 
- To źle myślałaś, a teraz przepraszam, mam dużo nauki - bezczelnie otworzył mi drzwi dając do zrozumienia, że mam wyjść. ( o nie, tego to już za dużo)- spojrzałam mu w oczy, w nadziei, że zobaczę złote iskierki które tak uwielbiałam, ale zamiast iskierek w jego oczach poczułam łzy w swoich
-Co mam zrobić, żeby było ok??- zapytałam, zanim w ogóle mój mózg zdążył zarejestrować cokolwiek ( Potocka kaja się przed facetem??)  
-UDOWODNIJ MI, ŻE NAPRAWDĘ CI ZALEŻY - zamknął mi drzwi przed nosem. 
-Udowodnię, już ja ci udowodnię, aż ci w pięty pójdzie - mruknęłam sama do siebie, nie mając świadomości na co się piszę. Wychodząc rzuciłam tylko krótkie 
- Do widzenia - nie bacząc czy ktoś mi odpowie czy nie. Byłam wściekła, rozgoryczona - sama nie wiem. 
XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX
-Kamil, co to miało znaczyć??co w Ciebie wstąpiło?? 
- Nic -warknął wściekły.  
-Synek,co się dzieje??matkę Kamila zaniepokoiło jego zachowanie - jak mogłeś ja tak potraktować??
- Zasłużyła sobie - burknął
- Kamil???!!! co się stało?? Tylko szczerze!!! Pani Krysia usiadła na łóżku syna . Kamil wiedział, że nie wyjdzie, dopóki nie pozna prawdy.  
-Zależy ci na tej małej, co??? zapytała nagle- po co pytała skoro znała odpowiedź ( sama się kiedyś śmiała, że między nami jest jakieś dziwne sprzężenie, bo głowa Kamila zawsze odwraca się tam, gdzie ja jestem, nawet jeśli jeszcze mnie nie widzi - jakby robił to odruchowo)  
-yyyeee, tam - burknął tylko.  
-Widzę że ci zależy, synek, to przecież jeszcze dziecko. 
-wiem - warknął a Pani Krysia, zamiast trzasnąć go szmatą po łbie, za takie traktowanie matki, spojrzała rozczulona. 
- Zakochałeś się??? 
- Nie, sam nie wiem. Załatwiłem jej sponsora, ale jak przyszedłem, dowiedziałem się od jej matki że chlała gdzieś przez trzy dni i jeszcze powiedziała, że była ze mną. Wiesz jak mi się oberwało??   
- Wyobrażam sobie,ale synek, to jeszcze dzieciak, przeciez ona jeszcze piętnastu lat nawet nie ma, a Ty niedługo osiemnastkę kończysz,daj jej się tym nacieszysz.  
-Ja jej nie bronię się cieszyć, ale opuścić tydzień treningów krótko przed zawodami?? Wszystkich wkurza juz to jej gwiazdowanie.  Pani Krysia uśmiechnęła się tylko wyrozumiale
- Też taki byłem?? zapytał widząc minę swojej matki.  Mama kiwnęła głową z pobłażaniem. 
-SUPER - teraz chyba ja będę musiał ją przeprosić 
- no, wypadałoby - przytaknęła
- Ale jeszcze nie teraz,jak zobaczę, że naprawdę jej zależy - uśmiechnął się sam do siebie
-Synek, co ty wykombinowałeś??? 
#################################
oj wiem, wyprzedzam fakty, ale może niektóre już wiedzą inne dopiero sie dowiedzą ale co mi tam.
Wyniki I konkursu w Sapporo.
1, Daiki Ito
2,Andres Bardal
3 Kamil Stoch - Jupiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii- wrócił na 5 miejsce w kl. Generalnej.
Reszta naszych jak na nich też całkiem nie źle.    Kamil trzeci w Sapporo - live

sobota, 21 stycznia 2012

23.Dylemat

Kuźwa, nie dość że Kamil wykręcił mi aferę, to jeszcze śnił mi się ojciec. Opieprzał jakiegoś żołnierza, ale miałam wrażenie, że mówił do mnie. 
-" Nie ładnie żołnierzu, zawiedliście po całości, drużyna, to drużyna, tu nie ma przebacz, albo pracujesz w zespole, albo dajcie sobie spokój, inaczej to nie ma sensu".
Obudziłam się w środku nocy. Z mojego okna, oprócz łąki, widać pokój Kamisia, paliło się słabe światło, pewnie siedział nad książkami ( tobie też by nie zaszkodziło Potocka). Mrugnęłam latarką kilka razy, bez skutku, mrugnęłam drugi raz - znowu nic.  W pewnym momencie światło zgasło i w świetle księżyca zobaczyłam tylko, jak w oknie opuszcza się roleta i w pokoju robi się zupełnie ciemno.  Super ! walnęłam się na łóżko i założyłam słuchawki. Leżałam, gapiąc się w sufit, ale muza nie była w stanie zagłuszyć myśli. Kurwa, co ja mam zrobić, przecież nie polecę go przeprosić, to w końcu on na mnie naskoczył. Co to wogóle  za głupi pomysł?? W końcu ile czternastolatek ma tytuł MŚ ? Łaziłam po pokoju w tę i spowrotem, nie mogąc sobie znaleźć miejsca. Spojrzałam na plakat Małysza wiszący na ścianie 
- i czego się gapisz, pomógłbyś lepiej- warknęłam, jakby plakat mógł mi w czymkolwiek pomóc
-Wiem, nawaliłam- powiedz lepiej co dalej( gadałam sama do siebie?? do plakatu??) 
- taaak, łatwo co mówić, przeprosić - Kamil to nie mama- jest uparty jak kozioł. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. 
- Taaa, mistrzyni świata,nie ma co, - rude kłaki, rozczochrane jakby piorun w nie strzelił, oczy zapuchnięte, ziemista cera. No tak, starczy jedna fotka i mogę odstawić narty.  Dobra, rano idę na trening, Kamil niech się porządnie wyśpi, to mu fochy przejdą, potem z nim pogadam.  
- MHM - obudziłam się z tak potwornym bólem głowy, że nie byłam w stanie na niczym się skupić, chłopacy oczywiście tez mieli focha, bo kiedy oni trenowali, ja bawiłam się w najlepsze, a ponoć stanowiliśmy zespół?? Potocka, ty idiotko - tyle pracy, żeby cię przyjęli, zaakceptowali i traktowali jak równą i co?? 


- Co jest Dropsik?- dobiegłam do Miętusa 
- MENTOS - warknął wściekły i bezczelnie pobiegł dalej
- przecież mówię Dropsik - cukiereczku.  
- Co jest gwiazdo?? wrzasnął mi Kot nad głową 
- forma spadła, dwudziestu kółek nie przebiegniesz?? Mistrzyni Świata, cholera jasna, w chlaniu chyba 
- zamknij pysk futrzaku - warknęłam wkurzona. Do końca treningu nie miałam nawet z kom pogadać. Tak, Potocka - dałaś ciała, chciałaś być gwiazdą to jesteś.
Po treningu poszłam prosto do domu, przeprosiłam mamę, nie było łatwo, ale w końcu to matka, wytłumaczyłam jej , że to wszystko mnie przerosło. Nikt mnie nie nauczył co robić, jak nagle otoczy cię tłum fanów a ty nie wiesz, czy wiać, czy się śmiać. A weź tu teraz komuś odmów. No trudno, trzeba pozbierać rozsypane klocki, weź się w garść dziewczyno. 
Dwa dni później
Chyba z 40 minut dreptałam pod domem Kamila, układając sobie to co mu powiem. Łaziłabym pewnie następne czterdzieści minut, gdyby nie wyszła jego mama.  
- Wejdziesz, czy chcesz nam wydeptać dziurę pod drzwiami ?? - zapytała rozbawiona.
- Yyyeeee, dzień dobry, jest Kamil?? zapytałam 
- nie, ale lada moment powinien wrócić,usiądź i zaczekaj 
- a mogłabym w ..- pokazałam ręką w stronę pokoju Kamila
- tak, proszę - powiedziała z uśmiechem. 
Wchodząc uśmiechnęłam się sama do siebie, jego pokój nie wiele się różnił od mojego. Przy drzwiach stało łóżko, obok szafka, biurko pod oknem, laptop, trochę książek, ( spojrzałam na tytuł - POTOP??!!!) iii gablotka z medalami, pucharami itp. ( kurde, też chcę takie) - stałam i gapiłam się na jego trofea, aż moją uwagę odwrócił plakat wiszący nad szafką na wprost łożka, jakiś skoczek w żółtym kombinezonie, spod czarnego kasku, wyłazi rudy kitek a pod spodem podpis- SIMONA POTOCKA - INNSBRUCK 2004 - MISTRZOSTWA ŚWIATA W SKOKACH NARCIARSKICH W KATEGORII OPEN , a dookoła plakatu pełno moich 
(naszych) zdjęć. (ej, halo, co to ma być?? wystawa jakaś, czy coś??) Nie no, dobra, spotykaliśmy się, fakt, ale nie traktowałam tego jakoś bardzo serio, w sumie ten czas poświęcaliśmy na treningi, Kamil widać przeciwnie.

sobota, 14 stycznia 2012

22 .Nie lubię niespodzianek

Po traumie jaką zafundował mi Morgenstern,serii wygranych konkursów, zdobyciu tytułu” Mistrzyni Świata Juniorów w skokach narciarskich” ( w lidze juniorów Fis zastąpił Puchar Świata jakimiś durnymi mistrzostwami) wróciliśmy do Polski na zasłużony odpoczynek. To był najtrudniejszy ale i najszczęśliwszy czas mojego dzieciństwa, miałam niecałe 15 lat, tytuł mistrzowski ,cholerną satysfakcję i potworny mętlik w głowie. Niestety nie potrafiłam poradzić sobie z coraz większą popularnością, rozdawaniem autografów i pozowaniem do zdjęć. Owszem miłe to było, ale co za dużo, to i świnia nie zeżre. Po prostu mi odbiło. Czułam się naprawdę wyjątkowo, ludzie mnie rozpoznawali, prosili o autografy, zdjęcia. Wtedy nie zdawałam sobie sprawy, że sława to kapryśna przyjaciółka. Po kilku dniach,  jakieś dwa miesiące przed następnymi zawodami, koleżanki ze szkoły, te, które mnie tolerowały kiedy już byłam w szkole a nie na kolejnej skoczni, wyciągnęły mnie na imprezkę . Żeby w ogóle na nią wyjść, musiałam skłamać, ze wychodzę z Kamilem, inaczej matka za nic by mnie nie puściła, nie ważne, że ten od tygodnia przebywał na zgrupowaniu i wracał dopiero za kilka dni. Matka, zajęta pracą nie wnikała w takie szczegóły. Poszłam więc. Szkoda, że szybciej nie zdałam sobie sprawy, że koleżanki mnie wykorzystają, no bo kto odmówi sprzedaży alkoholu mistrzyni świata, nawet jeśli ta ma dopiero 14 lat?? . Tego co mnie czekało później, nawet najgorszemu wrogowi nie życze. 
Z imprezy wróciłam koło drugiej w nocy, kompletnie pijana ( Mistrzyni Świata, nie odmówi chyba swoim kibicom?) - odmówilibyście?? - ja nie potrafiłam, gubiłam się w tym wszystkim. Z powodu mega kaca, odpuściłam ranny trening (e tam, opuszczę jeden, to nic się nie stanie), następnego dnia znowu, trzeciego też.  Ani sie obejrzałam jak skończył się tydzień i wrócił Kamil. Spotykaliśmy się od pewnego czasu, także poza skocznią, ale tego chłopaka nie dało się przewidzieć, skąd mogłam przypuszczać, że zaraz po powrocie, zamiast wyspać się po zawodach, wpakuje sie do domu ciotki, w dodatku prosto na moją mamę, licząc,że zastanie mnie pewnie nad książkami.
-Dzień dobry Pani Basiu - jest Simona??? 
-Jest - odpowiedziała mama, wcale nie ukrywając, że jest na niego zła.  
-Kamil, zanim do niej pójdziesz, chciałam z Tobą porozmawiać, usiądź proszę.  
Kamil usiadł, licząc że usłyszy znowu narzekanie, że mam słabe oceny, że za późno wracam, albo cos takiego, ale to co usłyszał przeszło jego najśmielsze oczekiwania.
-Ja rozumiem, że te wasze sportowe imprezy wymagają dużego zaangażowania, ale myślałam, że jestes bardziej odpowiedzialny - Kamil zrobił wielkie oczy 
- nie wiem, gdzie zabierałeś ostatnio Simonę, ale nie chcę, żeby wracała sama, w środku nocy, w dodatku kompletnie pijana. Biedny Kamil, kompletnie nie miał pojęcia o czym mówiła Baśka.
- Pani Basiu, ale ja z Simoną nigdzie nie wychodziłęm, dopiero co wróciłem z zawodów, jakąś godzinę temu - powiedział zszokowany.  
-Zaraz, to znaczy, że wy nigdzie nie byliście wczoraj wieczorem???- zapytała zdziwiona.
-Nie, ani wczoraj, ani przedwczoraj - odpowiedział Kamil - -Simona musi chyba nam obojgu cos wyjaśnić, jest u siebie?? 
Potwornie bolała mnie głowa, próbowałam zasnąć, ale nie mogłam. W pewnym momencie w drzwiach stanął Kamil. Czekałam na jakieś gratulacje, buziaka, coś takiego, ale ten podszedł, ściągnął ze mnie kołdrę i szarpnął mnie za ramię.  
-Wstawaj - warknął i pociągnął mnie w górę.  
Usiadam i spojrzałam błędnymi, nieprzytomnymi oczami.Stanął kilka kroków ode mnie, oparł się o parapet i wgapiał we mnie te swoje niebieskie patrzałki.  
-Oo! Kamiś ?! Spodziewałam sie milszego powitania - rzuciłam sucho i chciałam znów się położyć, bo pokój zamienił sie w rollercoaster, ale moja głowa nie zdążyła dotknąć poduszki a już jej nie było na łóżku. 
-Nie ma spania, ubieraj się, idziemy na skocznię - powiedział zdenerwowany 
- od tygodnia nie byłas na treningu. 
- Jaja sobie robisz??? prychnęłam oburzona 
- nigdzie nie idę. 
 Spodziewałam się jakichś gratulacji, całusa, a ten bezczelnie przyłazi z samego rana i wywala mnie z łóżka. 
- Możesz mi powiedzieć, gdzie byłas w nocy i dlaczego powiedziałaś mamie, że byłas ze mną???
Nie no, tego to już za dużo. Jest Sobota, wcześnie rano ( tak koło 12 w południe) a ten mi tu z takimi pytaniami
- jakbym powiedziała, że idę sama, nie puściła by mnie, takie trudne??? 
- a wieczór spędziłaś????? dopytywał. 
- Oj, czy to ważne?? - dałbyś mi buziaka, pogratulował , a nie, przyłazisz tu z samego rana  i jeszcze masz jakies pretensje. Wyciągnęłam do niego ręce. Prychnął tylko z pogardą. 
- Obiecałaś mi coś zanim wyjechałem  - pamiętasz?? 
- nooo - że będę się uczyć i po 21,00 będę w domu - ( dobre sobie, co miałam powiedziec kibicom, sorki, jest 21 - ja spadam???)
 - no i ??? zapytał 
- Co no i ?? warknęłąm wściekła 
- coś się stało?? 
- Nie no nic, zupełnie nic - w Kamilu coraz bardziej wzbierała złość - okłamałas matkę, mnie 
- a ty co do cholery?? ojcem moim jesteś??? wydarłąm sie na niego 
- odwal się, co ty sobie wogóle wyobrażasz?? że kim jesteś?? wściekłą cisnęłam w niego skarbonką. Prychnął tylko   -MISTRZYNI ŚWIATA, CHOLERA JASNA, chłopacy od dwóch dni, żyły sobie wypruwają, trenując do drużynówki , a ta śpi najebana.  (ups, jak Kamil zaczynał kląć nie było wesoło, ale ja oczywiście musiałam się dalej kłócić).
- co ty myślałaś?? że zdobędziesz tytuł i wszyscy będą ci sie w pas kłąniać?? ( a co?? nie??) - złapał mnie za ramiona  
- to nie tak działa. Zdobyć tytuł każdy głupi potrafi, ale utrzymać go, to juz nie takie proste. 
- A tu cię boli ?? wściekasz się że przegrałeś i przyszedłes się na mnie wyładować??? Wiesz co Stoch, jestes kretynem- spadaj stąd i daj mi pospać, głowa mnie boli.  Spojrzał na mnie wsciekły - wiesz, Morgi jednak miał rację, jestes tylko żałosną gówniarą, której zamarzyła się chwila sławy - nie nadajesz sie do tego - ZABOLAŁO !!!!! - wyszedł bez słowa, ale to trzaśnięcie drzwiami spowodowało, że do mojej próżnej mózgownicy dotarło, że przegięłam. Tym bardziej, że Kamil uprosił Izę, żeby wciągnęłi mnie pod opieke swojej fundacji,żebym mogła skakać, ale o tym dowiedziałam się później. Pięknie Potocka, po prostu pięknie.  Zczołgałam się z łóżka, zgarnęłam z podłogi kołdrę i poduszkę. w końcu udało mi się zasnąć.

piątek, 6 stycznia 2012

21. Motywator

pokonam dziś siebie, pokonam siebie, udowodnię, że można lepiej
pokonam dziś siebie.

Wyjeżdzając na zawody oprócz niezbędnych rzeczy zabierałam plakat Małysza, gapienie sie na niego dodawało mi sił. Po tym co zrobił Thomas czułam się beznadziejnie. Wiem,powinnam się cieszyć, bo Mistrz Świata, bo tyle lasek do niego wzdycha i w ogóle. Może i powinnam, ale nie miałam powodów do radości, widząc go chciałam uciekać jak najdalej i zamknąć sie w pokoju. Po nocach nie spałam, ogarnął mnie paniczny strach przed dotykiem. Bałam się nawet Kamila, wystarczyło nawet drobne otarcie, żebym wpadła w panikę. Pracowałam z psycholog Katarzyną Wódką, żoną Kamila i to dzięki niej nie poddałam się. Uzmysłowiła mi,że to Thomas powinien sie wstydzić a nie ja i to jemu powinno byc głupio, ale i tak chodząc po ulicach miałam wrażenie, że wszyscy wiedzą i się na mnie gapią. Łukasz wystawił drużynę do kolejnych zawodów ściągając starszego Futrzaka, ja musiałam odpocząć i dojśc do siebie. Heh, fajnie mówić, jeśli leżenie w łózku i ryczenie w czymkolwiek pomagało. Chłopacy zaglądali często, żebym nie siedziała sama ale i tak nie miałam ochoty na towarzystwo. Chciałam być sama. Sztywniałam kiedy któryś, nawet niechcąco mnie dotknął i nakrywałm sie kołdrą. Kiedyś szukałam zdjęcia ojca w rzeczach ale znalazłam jego niesmiertelnik, jedyną po nim pamiatkę i zrozumiałam, że jesli teraz nie wrócę na skocznię, to nie wrócę wogóle.  Musze pokazać Morgiemu, że jest idiotą, skoro myśłał, że się wycofam. Cóż Potocka zaczynasz od nowa.

Adam z Kamilem weszli kiedys  do mojego pokoju i  Adam stwierdził, że jakis taki pusty ten jego plakat, wziął z biurka markera i naskrobał na nim coś co teraz bardzo dodawało mi sił.


"Nie mądry, kto wpół drogi, ze strachu traci męstwo. Im sroższe ciernie, głogi, tym milsze jest zwycięstwo"
leżałam i gapiłam się na ten napis.
Wstałam, przyjrzałam się swojemu odbiciu w lustrze, siniaki juz prawie zeszły, w sumie nic mnie nie bolało, poszłam więc do Łukasza, że chcę wznowić treningi. Zdziwił się, ale się zgodził. Musiałam się napracować żeby wrócic do starej formy bo  to są 3 treningi, do południa na skoczni, po obiedzie troszkę odpoczynku i znów trening na skoczni a wieczorem trening motoryczny. Bywa, że czas na kolację był dopiero po godzinie 20. Jeśli nie trenuje się na skoczni, to wykonuje się inne ćwiczenia.
- A jak to wygląda podczas sezonu?
Wtedy na trenowanie nie ma czasu, wszystko sprowadza się do utrzymania formy. Nacisk idzie na trening motoryczny, czyli przede wszystkim gra w siatkówkę, piłkę nożną, do tego dochodzi ćwiczenie odbicia. Trening nie może być zbyt mocny, bo zabraknie sił na skakanie w konkursie.
Zobaczyć minę Morgensterna kiedy znów stanęłam na rozbiegu - bezcenne. ( Tak, dałam się przeprosić, bo i czemu by nie, patrzenie na Thomasa, kajającego sie przedemną i nie mogącego się nawet zblizyć do podium sprawiało mi cholerną satysfakcję. Wiedziałąm, że te przeprosiny nie są szczere. morgi miał poprostu zbyt wiele do stracenia.Thomas stracił tytuł króla skoczków, cóż Morgi królowa jest tylko jedna).
Aż mu kopara z wrażenia opadła.   
Po konkursie drużynowym  MŚ znów staliśmy na podium, srebrne pudło nasze. Na drugi dzień znów były zawody indywidualne.                    
Dzieńpóźniej.                                                                                                                                                       
Nie kumam tego zdziwienia, mówiłam przecież że moje wejscie do kadry A to koniec Morgensterna. Bezczelnie patrząc mu w oczy,odbierałam złoty medal MŚ w skokach narciarskich, Morgi znów był drugi, zaryzykował złamaniem zakazu zbliżania się do mnie.Sarknął tylko coś w stylu                                                                                                                                                                                 -- Nie licz, że wygrasz następne zawody, ruda małpo.                       Oczywiście, musiałam się odezwać.                        
 -co najwyżej możesz lizać ziemię po której stąpam, nawet mi do pięt nie dorastasz, sorki ale musisz urosnąć maleńki. 
 Schodząc z podium bezczelnie usmiechnęłam sie do niego lekko odrzucając ręką moje rude włosy.
Cóż, Morgenstern od Potockiej zależy, jak się to skończy. Jeśli zgłosi to na psy idziesz siedzieć. Jesteś całkowicie zdany na jej łaskę. Kamil namawiał mnie na zgłoszenie, tego że Thomas złamał sądowy zakaz i stanął na podium, ale podjęłam inną decyzję. Sąd zniósł zakaz w obrębie skoczni. Jeśli mamy walczyć ze sobą to tylko uczciwie, na moich warunkach. Nie jestem taka jak on. Niech każdy ma równe szanse.
#######################################
heh fajnie brzmi to ostatnie zdanie w kontekscie ostatnich wydarzeń, ale o to mniejsza, ponieważ zakończyłam jedno z moich opowiadanek, w jego miejsce rusza następne. Zapraszam