Po traumie jaką zafundował mi Morgenstern,serii wygranych konkursów, zdobyciu tytułu” Mistrzyni Świata Juniorów w skokach narciarskich” ( w lidze juniorów Fis zastąpił Puchar Świata jakimiś durnymi mistrzostwami) wróciliśmy do Polski na zasłużony odpoczynek. To był najtrudniejszy ale i najszczęśliwszy czas mojego dzieciństwa, miałam niecałe 15 lat, tytuł mistrzowski ,cholerną satysfakcję i potworny mętlik w głowie. Niestety nie potrafiłam poradzić sobie z coraz większą popularnością, rozdawaniem autografów i pozowaniem do zdjęć. Owszem miłe to było, ale co za dużo, to i świnia nie zeżre. Po prostu mi odbiło. Czułam się naprawdę wyjątkowo, ludzie mnie rozpoznawali, prosili o autografy, zdjęcia. Wtedy nie zdawałam sobie sprawy, że sława to kapryśna przyjaciółka. Po kilku dniach, jakieś dwa miesiące przed następnymi zawodami, koleżanki ze szkoły, te, które mnie tolerowały kiedy już byłam w szkole a nie na kolejnej skoczni, wyciągnęły mnie na imprezkę . Żeby w ogóle na nią wyjść, musiałam skłamać, ze wychodzę z Kamilem, inaczej matka za nic by mnie nie puściła, nie ważne, że ten od tygodnia przebywał na zgrupowaniu i wracał dopiero za kilka dni. Matka, zajęta pracą nie wnikała w takie szczegóły. Poszłam więc. Szkoda, że szybciej nie zdałam sobie sprawy, że koleżanki mnie wykorzystają, no bo kto odmówi sprzedaży alkoholu mistrzyni świata, nawet jeśli ta ma dopiero 14 lat?? . Tego co mnie czekało później, nawet najgorszemu wrogowi nie życze.
Z imprezy wróciłam koło drugiej w nocy, kompletnie pijana ( Mistrzyni Świata, nie odmówi chyba swoim kibicom?) - odmówilibyście?? - ja nie potrafiłam, gubiłam się w tym wszystkim. Z powodu mega kaca, odpuściłam ranny trening (e tam, opuszczę jeden, to nic się nie stanie), następnego dnia znowu, trzeciego też. Ani sie obejrzałam jak skończył się tydzień i wrócił Kamil. Spotykaliśmy się od pewnego czasu, także poza skocznią, ale tego chłopaka nie dało się przewidzieć, skąd mogłam przypuszczać, że zaraz po powrocie, zamiast wyspać się po zawodach, wpakuje sie do domu ciotki, w dodatku prosto na moją mamę, licząc,że zastanie mnie pewnie nad książkami.
-Dzień dobry Pani Basiu - jest Simona???
-Jest - odpowiedziała mama, wcale nie ukrywając, że jest na niego zła.
-Kamil, zanim do niej pójdziesz, chciałam z Tobą porozmawiać, usiądź proszę.
Kamil usiadł, licząc że usłyszy znowu narzekanie, że mam słabe oceny, że za późno wracam, albo cos takiego, ale to co usłyszał przeszło jego najśmielsze oczekiwania.
-Ja rozumiem, że te wasze sportowe imprezy wymagają dużego zaangażowania, ale myślałam, że jestes bardziej odpowiedzialny - Kamil zrobił wielkie oczy
- nie wiem, gdzie zabierałeś ostatnio Simonę, ale nie chcę, żeby wracała sama, w środku nocy, w dodatku kompletnie pijana. Biedny Kamil, kompletnie nie miał pojęcia o czym mówiła Baśka.
- Pani Basiu, ale ja z Simoną nigdzie nie wychodziłęm, dopiero co wróciłem z zawodów, jakąś godzinę temu - powiedział zszokowany.
-Zaraz, to znaczy, że wy nigdzie nie byliście wczoraj wieczorem???- zapytała zdziwiona.
-Nie, ani wczoraj, ani przedwczoraj - odpowiedział Kamil - -Simona musi chyba nam obojgu cos wyjaśnić, jest u siebie??
Potwornie bolała mnie głowa, próbowałam zasnąć, ale nie mogłam. W pewnym momencie w drzwiach stanął Kamil. Czekałam na jakieś gratulacje, buziaka, coś takiego, ale ten podszedł, ściągnął ze mnie kołdrę i szarpnął mnie za ramię.
-Wstawaj - warknął i pociągnął mnie w górę.
Usiadam i spojrzałam błędnymi, nieprzytomnymi oczami.Stanął kilka kroków ode mnie, oparł się o parapet i wgapiał we mnie te swoje niebieskie patrzałki.
-Oo! Kamiś ?! Spodziewałam sie milszego powitania - rzuciłam sucho i chciałam znów się położyć, bo pokój zamienił sie w rollercoaster, ale moja głowa nie zdążyła dotknąć poduszki a już jej nie było na łóżku.
-Nie ma spania, ubieraj się, idziemy na skocznię - powiedział zdenerwowany
- od tygodnia nie byłas na treningu.
- Jaja sobie robisz??? prychnęłam oburzona
- nigdzie nie idę.
Spodziewałam się jakichś gratulacji, całusa, a ten bezczelnie przyłazi z samego rana i wywala mnie z łóżka.
- Możesz mi powiedzieć, gdzie byłas w nocy i dlaczego powiedziałaś mamie, że byłas ze mną???
Nie no, tego to już za dużo. Jest Sobota, wcześnie rano ( tak koło 12 w południe) a ten mi tu z takimi pytaniami
- jakbym powiedziała, że idę sama, nie puściła by mnie, takie trudne???
- a wieczór spędziłaś????? dopytywał.
- Oj, czy to ważne?? - dałbyś mi buziaka, pogratulował , a nie, przyłazisz tu z samego rana i jeszcze masz jakies pretensje. Wyciągnęłam do niego ręce. Prychnął tylko z pogardą.
- Obiecałaś mi coś zanim wyjechałem - pamiętasz??
- nooo - że będę się uczyć i po 21,00 będę w domu - ( dobre sobie, co miałam powiedziec kibicom, sorki, jest 21 - ja spadam???)
- no i ??? zapytał
Z imprezy wróciłam koło drugiej w nocy, kompletnie pijana ( Mistrzyni Świata, nie odmówi chyba swoim kibicom?) - odmówilibyście?? - ja nie potrafiłam, gubiłam się w tym wszystkim. Z powodu mega kaca, odpuściłam ranny trening (e tam, opuszczę jeden, to nic się nie stanie), następnego dnia znowu, trzeciego też. Ani sie obejrzałam jak skończył się tydzień i wrócił Kamil. Spotykaliśmy się od pewnego czasu, także poza skocznią, ale tego chłopaka nie dało się przewidzieć, skąd mogłam przypuszczać, że zaraz po powrocie, zamiast wyspać się po zawodach, wpakuje sie do domu ciotki, w dodatku prosto na moją mamę, licząc,że zastanie mnie pewnie nad książkami.
-Dzień dobry Pani Basiu - jest Simona???
-Jest - odpowiedziała mama, wcale nie ukrywając, że jest na niego zła.
-Kamil, zanim do niej pójdziesz, chciałam z Tobą porozmawiać, usiądź proszę.
Kamil usiadł, licząc że usłyszy znowu narzekanie, że mam słabe oceny, że za późno wracam, albo cos takiego, ale to co usłyszał przeszło jego najśmielsze oczekiwania.
-Ja rozumiem, że te wasze sportowe imprezy wymagają dużego zaangażowania, ale myślałam, że jestes bardziej odpowiedzialny - Kamil zrobił wielkie oczy
- nie wiem, gdzie zabierałeś ostatnio Simonę, ale nie chcę, żeby wracała sama, w środku nocy, w dodatku kompletnie pijana. Biedny Kamil, kompletnie nie miał pojęcia o czym mówiła Baśka.
- Pani Basiu, ale ja z Simoną nigdzie nie wychodziłęm, dopiero co wróciłem z zawodów, jakąś godzinę temu - powiedział zszokowany.
-Zaraz, to znaczy, że wy nigdzie nie byliście wczoraj wieczorem???- zapytała zdziwiona.
-Nie, ani wczoraj, ani przedwczoraj - odpowiedział Kamil - -Simona musi chyba nam obojgu cos wyjaśnić, jest u siebie??
Potwornie bolała mnie głowa, próbowałam zasnąć, ale nie mogłam. W pewnym momencie w drzwiach stanął Kamil. Czekałam na jakieś gratulacje, buziaka, coś takiego, ale ten podszedł, ściągnął ze mnie kołdrę i szarpnął mnie za ramię.
-Wstawaj - warknął i pociągnął mnie w górę.
Usiadam i spojrzałam błędnymi, nieprzytomnymi oczami.Stanął kilka kroków ode mnie, oparł się o parapet i wgapiał we mnie te swoje niebieskie patrzałki.
-Oo! Kamiś ?! Spodziewałam sie milszego powitania - rzuciłam sucho i chciałam znów się położyć, bo pokój zamienił sie w rollercoaster, ale moja głowa nie zdążyła dotknąć poduszki a już jej nie było na łóżku.
-Nie ma spania, ubieraj się, idziemy na skocznię - powiedział zdenerwowany
- od tygodnia nie byłas na treningu.
- Jaja sobie robisz??? prychnęłam oburzona
- nigdzie nie idę.
Spodziewałam się jakichś gratulacji, całusa, a ten bezczelnie przyłazi z samego rana i wywala mnie z łóżka.
- Możesz mi powiedzieć, gdzie byłas w nocy i dlaczego powiedziałaś mamie, że byłas ze mną???
Nie no, tego to już za dużo. Jest Sobota, wcześnie rano ( tak koło 12 w południe) a ten mi tu z takimi pytaniami
- jakbym powiedziała, że idę sama, nie puściła by mnie, takie trudne???
- a wieczór spędziłaś????? dopytywał.
- Oj, czy to ważne?? - dałbyś mi buziaka, pogratulował , a nie, przyłazisz tu z samego rana i jeszcze masz jakies pretensje. Wyciągnęłam do niego ręce. Prychnął tylko z pogardą.
- Obiecałaś mi coś zanim wyjechałem - pamiętasz??
- nooo - że będę się uczyć i po 21,00 będę w domu - ( dobre sobie, co miałam powiedziec kibicom, sorki, jest 21 - ja spadam???)
- no i ??? zapytał
- Co no i ?? warknęłąm wściekła
- coś się stało??
- Nie no nic, zupełnie nic - w Kamilu coraz bardziej wzbierała złość - okłamałas matkę, mnie
- a ty co do cholery?? ojcem moim jesteś??? wydarłąm sie na niego
- odwal się, co ty sobie wogóle wyobrażasz?? że kim jesteś?? wściekłą cisnęłam w niego skarbonką. Prychnął tylko -MISTRZYNI ŚWIATA, CHOLERA JASNA, chłopacy od dwóch dni, żyły sobie wypruwają, trenując do drużynówki , a ta śpi najebana. (ups, jak Kamil zaczynał kląć nie było wesoło, ale ja oczywiście musiałam się dalej kłócić).
- co ty myślałaś?? że zdobędziesz tytuł i wszyscy będą ci sie w pas kłąniać?? ( a co?? nie??) - złapał mnie za ramiona
- to nie tak działa. Zdobyć tytuł każdy głupi potrafi, ale utrzymać go, to juz nie takie proste.
- A tu cię boli ?? wściekasz się że przegrałeś i przyszedłes się na mnie wyładować??? Wiesz co Stoch, jestes kretynem- spadaj stąd i daj mi pospać, głowa mnie boli. Spojrzał na mnie wsciekły - wiesz, Morgi jednak miał rację, jestes tylko żałosną gówniarą, której zamarzyła się chwila sławy - nie nadajesz sie do tego - ZABOLAŁO !!!!! - wyszedł bez słowa, ale to trzaśnięcie drzwiami spowodowało, że do mojej próżnej mózgownicy dotarło, że przegięłam. Tym bardziej, że Kamil uprosił Izę, żeby wciągnęłi mnie pod opieke swojej fundacji,żebym mogła skakać, ale o tym dowiedziałam się później. Pięknie Potocka, po prostu pięknie. Zczołgałam się z łóżka, zgarnęłam z podłogi kołdrę i poduszkę. w końcu udało mi się zasnąć.
- coś się stało??
- Nie no nic, zupełnie nic - w Kamilu coraz bardziej wzbierała złość - okłamałas matkę, mnie
- a ty co do cholery?? ojcem moim jesteś??? wydarłąm sie na niego
- odwal się, co ty sobie wogóle wyobrażasz?? że kim jesteś?? wściekłą cisnęłam w niego skarbonką. Prychnął tylko -MISTRZYNI ŚWIATA, CHOLERA JASNA, chłopacy od dwóch dni, żyły sobie wypruwają, trenując do drużynówki , a ta śpi najebana. (ups, jak Kamil zaczynał kląć nie było wesoło, ale ja oczywiście musiałam się dalej kłócić).
- co ty myślałaś?? że zdobędziesz tytuł i wszyscy będą ci sie w pas kłąniać?? ( a co?? nie??) - złapał mnie za ramiona
- to nie tak działa. Zdobyć tytuł każdy głupi potrafi, ale utrzymać go, to juz nie takie proste.
- A tu cię boli ?? wściekasz się że przegrałeś i przyszedłes się na mnie wyładować??? Wiesz co Stoch, jestes kretynem- spadaj stąd i daj mi pospać, głowa mnie boli. Spojrzał na mnie wsciekły - wiesz, Morgi jednak miał rację, jestes tylko żałosną gówniarą, której zamarzyła się chwila sławy - nie nadajesz sie do tego - ZABOLAŁO !!!!! - wyszedł bez słowa, ale to trzaśnięcie drzwiami spowodowało, że do mojej próżnej mózgownicy dotarło, że przegięłam. Tym bardziej, że Kamil uprosił Izę, żeby wciągnęłi mnie pod opieke swojej fundacji,żebym mogła skakać, ale o tym dowiedziałam się później. Pięknie Potocka, po prostu pięknie. Zczołgałam się z łóżka, zgarnęłam z podłogi kołdrę i poduszkę. w końcu udało mi się zasnąć.
3 komentarze:
Simona przegięła i to nieźle.
Odstresować się chciała- ok rozumiem.
Ale nie musiała, pomagać sobie w tym alkoholem. Myślałam, że skoki są najważniejsze, i nawet jeżeli była na tej imprezie to, na drugi dzień, pójdzie na drugi dzień na trening. A tu się opuściła. I co okłamała i mamę i Kamila. Kamil się wkurzył ( jest to zrozumiałe), bo on się dwoi i troi, żeby jej pomóc, po tym co się stało, i żeby wgl mogła skakać, a ona go zawiodła. Mam nadzieje, że przemówi do niej i Kamil i jej rozsądek. Ma dalej walczyć z Thomasem. Na jednym tytule, się nie kończy trzeba go utrzymywać.
Pozdrawiam
NicolAlice
Oj tym razem Simona przegięła! Rozumiem chciała się odstresować. no ale ten alkohol..Ale widzę ze była to presja grupy..Ale lepiej by zrobiła jak by na te treningi chodziła. I jeszcze okłamała mamę i Kamila.. a przecież obiecała mu..I nie dziwie sie że Kamil się wkurzył..Jest o jak najbardziej zrozumiałe. On jej pomagał tak bardzo po tym co się stało,a ona tak się zachowuje. mam nadzieje że się zastanowi co robi i zmieni się! Czekam na kolejny.!:)
Może i zabolało, ale chyba nie było innego sposobu, żeby ściągnąć Simonę z powrotem na ziemię. Dziewczyna wyraźnie odleciała gdzieś daleko, w świat, w którym nie ma obowiązków,a są same przyjemności. I dobrze, że Kamil wrócił tak szybko, bo ona raczej sama by się nie pozbierała z dołka, w który wpadła. To się chyba nazywa równia pochyła.
Pozdrawiam.
[droga--do--gwiazd]
[resumption]
[mkubiak]
Prześlij komentarz