sobota, 29 października 2011

11. O czym myśli skoczek kiedy siada na belce??

Skocznia Bergisel , Innsbruck 19.02,2004

Tatusiu
Ja tak na szybko postanowiłam naskrobać do ciebie parę słów. Potem dokończę, ale błagam, trzymaj kciuki, bo mnie nerwy zeżrą.
Wygrałam kwalifikacje i muszę czekać, bo skaczę jako ostatnia, kurde ale tu zimno u góry, ale mi się para trafiła do rywalizacji, ten chłopaczek z Austrii w majtkoworóżowym kasku ( jakby męskich nie mieli) i jest jeszcze bardziej przestraszony niż ja, chociaż on skacze u siebie. Nie ma to jak bezcenny widok ze skoczni, jak lecisz, widzisz cmentarz - nie ma co- taka przestroga, skacz jeśli nie chcesz tu wylądować???. Teraz czekam aż się zaczną skoki, w naszej kategorii. Miętus skacze z Niemcem (wygląda jak szpieg z krainy deszczowców), Futrzak też z jakimś Autem, coś nas ci Austriacy prześladują. Chyba im dawno nikt nie dokopał ;p,  Kubek z tą blondynką z Norwegii ( ej , zaraz, to przecież facet, Tom jakiś tam, zmyliły mnie te jego blond kłaki- ale numer). Dobra nie ma co się mazać, najwyżej będziemy za nimi. Trzy zwycięskie drużyny mogą wystawić większą ilość zawodników w zawodach PŚ. Gdybyśmy my zdobyli pudło i seniorzy( oni to na pewno), na PŚ jedzie aż dziesięć osób, jest o co walczyć. Uciekam teraz pa!!!
#########################################

Na belce Simona Potocka, czy pokona Manuela Fettnera?? - od jej skoku zależy rezultat Polskiej Drużyny i trzecie lub czwarte miejsce Polaków. Żeby wciągnąć drużynę na trzecie miejsce musi skoczyć 120 metrów. Simona siada na belce i czeka na znak od trenera.

Cholerka, chłopacy dobrze się spisali , na razie prowadzimy i od mojego skoku zależy wynik?? A jak coś zawalę. ???  Kamil!!!! Czemu cię jeszcze nie ma????  Ok, let's, go
 " Lecę bo chcę, lecę bo życie jest złe, czy są pieniądze czy nie, lecę bo wolność, to zew" Bohema - (no fajnie,też nie mieli czego puścić.Skup się Potocka.)

I jest zielone światło. Ruszyła, dobra prędkość na progu, piękne wybicie i ........jeeeest, 125 metrów. Świetne noty, prawie same 19, jedna 18, odjęte punkty za wiatr, ależ potężnie zawiało pod narty, ciekawe czy to wystarczy, żeby zepchnąć Austriaków z podium i zdobyć pierwsze punkty w klasyfikacji generalnej Juniorów.  Taaaaaaaakkkkkkk  - jest pierwsza, o 1 punkt pokonała Fetnera i Polska kończy zawody na trzecim miejscu. Austriacy tym razem poza podium. Ta drobna czternastolatka, w Juniorach porządnie przewietrzyła podium w indywidualnych skokach, to jej trzecie zwycięstwo w sezonie, ale pierwsze w druzynie, w nowej dyscyplinie. Oj chłopcy bójcie się. Ojej, Simona nie może uwierzyć w swoje zwycięstwo, pomóżmy jej troche.
####################################
Stałam na dojeździe z zamknietymi oczami bojąc się je otworzyć( no tak spieprzyłam) dopoki nie usłyszałam nad sobą głosu chłopaków i olbrzymiej wrzawy na trybunach (co jak co, ale kibice są naprawdę wspaniali), nieśmiało otworzyłam oczy, ale zamiast cholernej złości, zobaczyłam uśmiechnięte twarze Maćka, Dawida, Dropsa i Łukasza ( on nas puszczał) - rozpłakałam sie
- Nie, nie wierzę, wygraliśmy?
- Maleńka- jesteś wielka, powiedzieli chłopacy przytulając mnie, jeden po drugim, a ja stałam i ryczałam, jak głupia. Chwile  trwało, zanim do mnie dotarło, że mamy pudło.
- Widzisz Stoch, żałuj, że Cię tu nie ma.  Zobaczyłbyś co stworzyłeś. Tak Kamil, Simona połknęła bakcyl zwycięstwa. Nic już z tym nie zrobisz.

piątek, 21 października 2011

10 . Skradziony Motorsport

Pamiętniuniu kochany, ale poznałam fajnego chłopaka. Szwajcar jakiś. Stałam w kolejce w sklepiku, po mój kochany Motosport, wiesz wypatrzyłam tam fajowski motor, kiedyś sobie taki kupię. Ten szwajcar - Simon jakiś tam,nie zapamiętałam nazwiska, też chciał kupić Motosport, ale ja kupiłam ostatni, bo w kiosku w ogóle było tylko pięć egzemplarzy. Zdziwił się trochę że nie chcę poczytać o jakiejś Justinie Bieber czy jak jej tam jest , albo że nie kupiłam jakiejś dziewczeńskiej gazety, tylko akurat ostatni egzemplarz Motosportu mu zwinęłam sprzed nosa. Wogóle muszę sprawdzić, gdzie jest ta Szwajcaria i co się tam robi. He he, dobrze chociaż że z niemieckim nie mam problemów, w sumie to prosty język, więc mogliśmy pogadać. Fajny ten Szwajcar tylko trochę stary,ma 23 lata, ale jest MEGASYMPATYCZNY - heh, był w szoku że taka mała  i takie poważne gazety czyta ( jak ja nienawidzę takich gadek) - kurde pusta jestem, ostatnia kasę wydałam na MS- ale zgodziłam się pożyczyć Simonowi tą gazetę jak przeczytam, a wogóle to niech ja sobie potem zatrzyma, a co mi tam?? Śmiał się, bo jak zwykle musiałam odpyskować, zapytał, czy wiem wogóle jak wygląda samochód?? Fajną miał minę jak mu powiedziałam z pamięci budowę silnika i uświadomiłam mu, że wiem również co to jest Spalony (chociaż piłki nienawidzę, bo co to za sport że dwudziestu facetów jedną Piłkę goni) - parsknął tylko, że takie cudo pierwszy raz widzi i że będzie mi kibicował jak będę skakać.
Dobra, biorę się za czytanie Historii, bo z Motosportu referatu nie napiszę , a Łukasz nie odda mi Harrego Pottera, póki nie zrobię lekcji. Kurde, to miał być trener a nie gestapo. Paśki.


Godzinę później
Pisanie referatu i tak zakończyło się oglądaniem Motosportu, fajne te motorki, takie chromowane.
-Kurcze tu się tyle dzieje, a ja mam się uczyć?? - NO WAY - za oknem fajna imprezka, kibice się bawią, bo dzieciaki skaczą, żeby mogły iść wcześniej spać. A co,tam potem napiszę referat, może nawet jutro, teraz nie mogę się skupić.
Rany, ale tu niesamowicie, szkoda, że taty tu nie ma, spodobałoby mu się. Ludziów jak Mrówków- aż się nie chce w domku siedzieć. Za godzinę zaczyna się konkurs, ciekawe jak nam pójdzie, dziś drużynówka.  Pamiętuś idziemy pod skocznię??? 


O kurka, Będzie problem z pokonaniem Autów, dobrzy są cholerka, nawet juniorzy, ale nic, damy radę. Futrzak i Dropsik( Kot i Miętus) też dobrze skaczą, Kamil I Adam - na nich nie ma mocnych. A ja??? zobaczymy. Pokonać ich nie pokonamy, ale podium będzie nasze!!!!!!!!
*******************************************
o rany, to juz 10 rozdział. z tej okazji mam mała niespodziankę Stoch będzie skakał z kobietami

sobota, 15 października 2011

9.Wszystko co złe wylazło z Austrii

Tatusiu.
Dziś minęły dokładnie trzy lata odkąd pierwszy raz uniosłam się nad skocznią, nigdy tego nie zapomnę. Od tamtej pory istnieją tylko dwie rzeczy SKOKI i szkoła. Mama nie poluzowała z tą szkoła, ale sportowe gimnazjum jest przyzwyczajone, że uczniowie często wyjeżdżają.
Tak, skończyłam w międzyczasie podstawówkę i przeforsowałam gimnazjum sportowe. Mam nawet  pierwsze sukcesy w skokach. Rok temu w Pucharze Kontynentalnym byłam druga, w tym roku wygrałam, a zwycięzca ma gwarantowany udział w zawodach CO.

Jutro wyjeżdżamy na zawody do Austrii na MŚ w Category Open( włączony jako namiastka Pucharu Kontynentalnego), moje pierwsze tak poważne zawody, pierwszy wyjazd bez mamy. Nie wiem jak sobie poradzę, strasznie się boję. Dobrze że chłopacy pomagają mi jak mogą, zawody młodzieżowe to pikuś, w porównaniu ze stawaniem w szranki z dorosłymi Mistrzami Świata, ponoć mają zjawić się sami najlepsi skoczkowie. Morgenstern, Schlierenzauer, Adam też będzie skakał w seniorach i Kamil, też, został powołany do reprezentacji seniorów. Już drugi sezon, brakuje mi go, ale jako prawie 18 latek nie może skakać przecież w Juniorach. Każdy skoczek skacze w swojej kategorii wiekowej. ( od pewnego czasu, raz na kilka lat Fis wprowadza różne nowości).
Najpierw skaczemy drużynowo każdy w swojej kategorii wiekowej, a potem zawody indywidualne i tu już liczą się wyniki indywidualne.  Ale mam stracha. Dobrze że chłopacy pomagają mi jak potrafią i nie marudzą, że baba na skoczni przynosi pecha, szybko przekonali się że jest odwrotnie. Płeć na skoczni nie ma znaczenia.
Heh w sumie PZN dobrze zrobił, przekonując Fis, żeby pozwolili w ramach eksperymentu utworzyć drużyny koedukacyjne, nie tylko nam, koedukacja jest u Autów (ale te laski nawet kwalifikacji nie przejdą, cieniutkie są), u Dojczów, Finów, i u nas.
Z Kamilem zobaczę się dopiero jutro, bo przyjadą z Adamem na zawody.  Skoki bez Małysza??? - myślałby kto. Ni ma tak dobrze.  Teraz idę spać - napiszę jutro - dobrej nocy tatusiu.

19 lutego 2004 Innsbruck

Godzinę temu przyjechaliśmy, właśnie idę na stołówkę na obiad,zimno tu jak diabli, ale atmosfera jest super, mnóstwo kibiców z różnych krajów, pełno flag, ludzie umalowani w kolory narodowe. O kurde, czyżby Polska nagle przeniosła się do Austrii?? Ja wiedziałam, że mamy najlepszych kibiców na świecie, ale aż tylu Polaków w środku Lutego??. Wiem, że są tu głownie dla Adama, ale i tak bardzo wspierają młodych skoczków, klaszczą, krzyczą,piszczą trąbią i śpiewają, witając gorąco każdego zawodnika z Polski siadającego na belce. Nie, takiej publiczności zawieść nie można. Kurde musimy wygrać.

Ej, no heloł. Ja rozumiem, ze skoczkowie przed zawodami muszą być na diecie, ale dzisiejsze menu, to drobna przesada. Śniadanie jeszcze dało się przeżyć, chociaż za trocinami nie przepadam, ale zupa rybna i naleśniki ze szpinakiem???? Bleeeee. Ciekawe co na kolację, za obiad raczej podziękuję. Heh skaczę na głodniaka, będę lżejsza ;p . Fuj, jak można jeść zupę rybną - OHYDA.

Wieczorem zaczyna się konkurs a muszę jeszcze odrobić lekcje ( zabiję tego Kruczka kiedyś). Łukasz sprawdza nam zeszyty , a jak nie on, to na pewno zrobi to ten mały faszysta. He he, pisać referat z historii o odsieczy wiedeńskiej będąc w Austrii??? ciekawe doświadczenie.  
A wogóle po co komu Historia, Geografia i inne bzdury. No dobra, gegrę jeszcze można strawić, Kamil mówił, że potrzebna jest po to, żebym wiedziała gdzie jestem i Innsbrucka w Afryce nie szukała - jakby Googli nie było - ale po kiego mi wiedzieć, że Sobieski Austrii przed turkami bronił?? I po co właściwie?? W końcu i tak wszystko co złe wylazło z Austrii,Hitler był Austriakiem, Henrich Kramer, (autor książki Młot na czarownice) też, pisał ja przebywając w Tyrolu i stamtąd ruszyła nagonka pozbawiając życia tysiące bogu ducha winnych kobiet.  Aaa i ta banda idiotów noszących dumne miano " królów skoczni " - też Austriacy - rany czy ten naród nie może po prostu wyginąć???   i dlaczego w szkołach nie może być tylko matmy i wf???  Tatuniu muszę kończyć, lecę na trening, napisze później. PA!!!!
*******************************************************************************

R.I.P. [*]
 Wiem, trochę późno,ale wcześniej nie było okazji.

piątek, 7 października 2011

8. pierwszy skok i pierwszy........ i pierwsza poważna rozmowa.

Chciałbym latać i z góry patrzeć
Latać i zrywać czapki
Latać, po głowach wszystkim skakać
Ja chciałbym latać 
Pomyśl więc, bo może chcesz
Ze mną zrobić to, bo ja wiem
Będę latać...
Szalona piosenka o lataniu  Mafia


Rany ale mnie kolana bolały, mój słodki Kami okazał się faszystą, w dosłownym tego słowa znaczeniu, wymęczył mnie tak, ze padłam jak zabita, nie miałam siły nawet się wykąpać.  Powinnam spać do rana, ale obudziłam się w środku nocy i przeleżałam kilka godzin układając sobie w głowie to co musiałam zapamiętać przed jutrzejszym skokiem.  Niech już będzie rano. Czemu to jeszcze tak długo???. Aż całe osiem godzin.
W końcu nadszedł upragniony dzień, od rana kręciłam się po domu, nie mogąc znaleźć sobie miejsca, mama, która do tej pory marudziła i robiła wszystko, żeby mnie zniechęcić do skakania, obiecała, ze przyjdzie obejrzeć mój pierwszy skok. Przekonała się do Kamila (chyba) - ale nadal była sceptycznie nastawiona co do moich skoków. Myślała, że to po prostu kolejna fanaberia i że szybko mi przejdzie, bo zawsze byłam słomiany zapał. 

Po krótkiej rozgrzewce, złapałam narty i poleciałam na skocznię, ale tym razem na górę. Wchodząc po schodach, zrobiło mi się słabo, rany jak tu wysoko, przecież ja się zabiję, w co ty się wpakowałaś Potocka??
Taa, dobra piosenka, - pomyślałam siadając na belce.  No cóż, raz kozie śmierć. Jak to było???
-sprawdzić wiązania, zapięcie kombinezonu, poprawić gogle.Ułożyć się do skoku.  Skup się Potocka .  Przeżegnałam się. Tato, pomóż. Obrazki migały mi koło głowy, dojeżdżałam do lini skoczni, jedziesz jedziesz i......  " I belive i can fly"  - wybiłam się z progu.
Chciałbym latać i z góry patrzeć
Latać i zrywać czapki
Latać, po głowach wszystkim skakać
Tego uczucia nie da się opisać ,wylądowałam na 85 m. jak na pierwszy skok całkiem nie źle zwłaszcza ze punkt konstrukcyjny skoczni był 10m bliżej.
- mogę jeszcze raz? - spojrzałam zahipnotyzowana w stronę skoczni.
- leć - powiedział trener i zaśmiał się.
Popędziłam w stronę skoczni, i powtórzyłam skok, a potem jeszcze raz, jeszcze raz i kolejny.


-Brawo córcia, - matka przytuliła mnie widząc jaka jestem szczęśliwa. 
-No młoda wymiotłaś,ja pierwszego skoku nawet do 70 metra nie doskoczyłem - prychnął Kamil  (taaa, tylko w twoim wieku skakałem jako przedskoczek na Wielkiej Krokwi)
- się wie - no nie?? Parsknęłam 
-Dobra dzieciaki, to zapraszam was na lody - Baśka, kochanie moje, zawsze wiedziała, na co mam ochotę. 
-A ty Kamil, nawet nie próbuj się wykręcać - zaśmiała się - idziesz z nami i bez gadania. 
Po pól siedzieliśmy w lodziarni koło skoczni gadając o wszystkim i o niczym. Matka wypytywała Kamila o skoki, szkołę, jak to można pogodzić i wogóle takie tam. 


Tego samego dnia wieczorem 
Byłam w ubikacji i ...... zobaczyłam czerwoną plamę na swoich majtkach. 
Mamo, mamo, mamo, chodź szybko - zawołałam przestraszona. 
- Mamo ja umieram, krew mi leci, mamooooooo - przestraszyłam się. Mama przyniosła mi czyste rzeczy i podpaski, przytuliła mnie do siebie. 
-Teraz już tak będzie córcia, nic ci nie będzie, nie martw się. 
-Ale mnie tak strasznie brzuch boli - załkałam kładąc się do łóżka
-Csiiii, nic ci nie będzie- usiadła obok mnie na łóżku i głaskała mnie po głowie. Opowiedziała mi wszystko, o co Kaman z tymi okresami, podpaskami i innymi, żebym nie bała się zmian jakie mnie czekają.

niedziela, 2 października 2011

7, Narty

Maaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaammmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmooooooooooooooooo rozdarł się pokemon nr,1 ( Beata) - kablówki nie ma. 
 Mamo, nie ma kablówki - darły się z salonu jedna przez drugą. Boże co za przygłupy.
 -Mamuń, co się dzieje?? zapytałam jakby nigdy nic - czego ta idiotka się tak wydziera??
- Nie wiem, Sim, kablówka nawaliła - mama spojrzała na mnie podejrzliwie. Gdzieś ty się właściwie podziewała, buzię masz brudną??
- Jaaa?? od czego?? udawałam, że nie wiem o co chodzi. - oj, chciałam wypróbować twoja pomadkę, palnęłam pierwsze co mi do głowy przyszło.
- Na policzku?? zapytała rozbawiona mama.
- oj, bo, chciałam skoki obejrzeć , i one mi nie pozwoliły. Byłam u rodziców Kamila i oni mnie tak umalowali. Mogę jutro tez iść???  Sami mnie zaprosili - powiedziałam uprzedzając fakty i gadanie mamy, że nieładnie się do kogoś wpychać. 
- Zobaczymy rano -zaśmiała się mama, a teraz do łóżka - aha, ten kabel to twoja sprawka??
- Nieeee- powiedziałam, ale że nigdy nie potrafiłam kłamać słabo mi to wyszło, bo mama uśmiechnęła się tylko i wyciągnęła rękę. Położyłam jej na ręce scyzoryk.
-i żeby mi to było ostatni raz - pogroziła mi ze śmiechem.

Rano Pani Krysia spotkała mamę w sklepie i sobie tylko znanymi metodami przekonała ją, żebym przyszła do nich obejrzeć skoki. Przekonała ja jeszcze do czegoś więcej ale o tym dowiedziałam się później. Cały dzień chodziłam zamyślona dopóki nie obudził mnie dźwięk telefonu, a ponieważ nikt nie pofatygował się odebrać, zwlokłam się z fotela. I całe szczęście, bo jeszcze któryś z tych wybryków natury odebrał by telefon i nie szczęście gotowe.
- Simona?? zapytał głos w słuchawce
- Tak!?
- cześć rudzielcu, (uff Kamil) - słyszałem, że kuzynki dają ci w kość?? 
- eeee, daję radę - nigdy nie przyznałabym się, że jest inaczej.
- no wiem, słyszałem, słyszałem też, ze cie ze Startu wywalili?? 
- nie wywalili, tylko przenieśli, do sekcji skoków. 
- Hm, przenieśli mówisz?? To i dobrze. Będziesz wieczorem u moich rodziców?? 
- nie wiem, nie chciałabym przeszkadzać, w końcu za kilka dni święta.
- no co ty, starzy mówili, że jeszcze nigdy się tak nie ubawili, podczas konkursu, śmiało możesz iść.
-myślisz??
- Pewnie, bardzo cię polubili. Nawet moje wredne siorackie. 
- Wredne??? to może się zamienimy?? Ja wezmę twoje siostry, a ty moje kuzynki, zobaczymy kto jest bardziej wredny?? 
- yy,eeee, może, nie koniecznie. Dobra, młoda, muszę kończyć, bądź wieczorem. Pa. 
- Narazie, odłożyłam słuchawkę. Szczęście, że telefon jest tylko jeden i nikt nie podsłuchiwał rozmów.
 -Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa, szczur, wielki, obrzydliwy, zabierzcie go - Beata wydarła się jak poparzona na widok sprawcy swojego wczorajszego nieszczęścia.  
-To on nam kabel przeżarł, trąciła nogą martwe zwierzę.
-Za mojego Kevina - sarknęła.
-Kurde, kable przeżarł, jak my teraz Grincha obejrzymy?? lamentowała Laura.
Jakieś pół godziny przed rozpoczęciem skoków przyszła po mnie Marta z mamą. Chwile gadały z moją mamą ale w końcu zabrały mnie na skoki.
Znów siedzieliśmy na wielkich poduchach pijąc Colę i wciągając tonę paluszków i czipsów.
Dziś ty obsługujesz trąbkę - zaśmiała się Marta podając mi wielką czerwona piszczałkę.
Obsługa wuwuzelki to wcale nie taka prosta sprawa bo diabelstwo nie ma w środku żadnego gwizdka ani nic co wydawało by dźwięk, więc zaplułam się strasznie zanim naumiałam się toto obsługiwać.
Chłopacy skakali indywidualnie. Na podium stanął Adam i jakichś dwóch skoczków, których nazwisk nie mogłam wtedy jeszcze wymówić. Oczywiście Auci jak zwykle dostawali fory, ale cóż dzieci specjalnej troski muszą być inaczej traktowane.
Zbierałam się już do wyjścia, żeby nie nadwyrężać uprzejmości rodziców Kamila, ale Pani Krysia mnie zatrzymała.
- Simona, zaczekaj moment, Kamil prosił, żeby ci to przekazać - pan Kazik wyszedł ze strychu ze starymi nartami Kamila - dla ciebie. 
- yyy, eeee, dziękuję - rozpłakałam się ale mama nie pozwoli mi ich zatrzymać. 
Pani Krysia pogłaskała mnie po głowie.
-Pozwoli, pozwoli, rozmawiałam z nią, u nas one leżą i się kurzą, a tobie się przydadzą. 
Stałam jak zahipnotyzowana gapiąc się to na narty to na panią Krysię.
- dziękuję, bardzo dziękuję.  Przytuliłam się do niej szlochając
-Pomogę ci je zanieść, zaśmiał się Pan Kazik
- O NIE!!!! każdy skoczek sam nosi swoje narty - oburzyłam się.
Rany, Stoch, dobrze ze cię nie ma, bo ze szczęścia chyba bym cie udusiła. Popłakałam się.

Dwa dni później
 Simi , masz gościa - mama weszła do pokoju i parsknęła śmiechem widząc jak na siedziałam na środku pokoju pucując narty.
- bo farbę z nich zetrzesz - usłyszałam nad sobą głos Kamila.
Podniosłam głowę i zerwałam się z podłogi rzucając mu się na szyję (nie wiedziałam, że dwa pokemony stoją w drzwiach i wszystko widzą - zawsze tak robiły jak Kamil był u mnie)
- Dziękuję, dziękuję, kochany jesteś, Kamil, jak ja ci się odwdzięczę??  - odsunął mnie od siebie ze śmiechem i wtedy w jego oczach zauważyłam coś co pokochałam . Jego niebieskie oczy zaiskrzyły się tysiącem iskierek.
- co do odwdzięczenia się,to coś się wymyśli- uśmiechnął się tak, że słabo mi się zrobiło- narazie masz się nauczyć skakać. Zapraszam. - Zaśmiał się.
Spojrzałam zdziwiona.
- no co, nie nauczysz się skakać polerując narty, zbieraj się i idziemy na skocznię.  Nie zdążył skończyć jak stałam gotowa do wyjścia i już chciałam złapać narty, ale wstrzymał mnie.
- yee, jak to bez nart??  zapytałam zdziwiona
 -heh, najpierw musisz opanować technikę wybicia i lotu, żebyś karku nie złamała - parsknął.  Aaa, ty myślałaś, że założysz narty wybijesz się i polecisz? zaśmiał się.
- IEEE, no w sumie tak - odpowiedziałam zdziwiona
- no to przykro mi, że muszę cię rozczarować -zaśmiał się.
Zamknęłam pokój na klucz, bo te zołzy gotowe mi narty zniszczyć i poszłam, właściwie pobiegłam za  Kamilem.
- a, muszę cie ostrzec, w Zakopcu Auci są na zgrupowaniu, mogą być na skoczni.
dauny? - aż stanęłam z wrażenia -
yyyeeee, ale jak?? - cóż, niech się nauczą jak się w Polsce skacze - palnęłam bez namysłu, nie wiedząc, ze za plecami mam najmłodszy narybek Austriackiej kadry.
Spojrzeli tak, że włosy mi dęba stanęły.( podpadłaś Potocka, jeszcze skakać nie zaczęłaś, a już naraziłaś się autom.)
Z uwagą przyglądali się moim poczynaniom, udawałam, a przynajmniej próbowałam udawać, że ich tam nie ma. 
-Młoda, poćwiczysz dziś z Kamilem - powiedział trener - chłopacy będą robić co innego. 
-Współczucia - klepnął mnie Miętus - on jest gorszy niż gestapo. 
-Aj tam, marudzisz Dropsik - zaśmiałam się, ale po dwóch godzinach nie zostało mi nic innego, jak zgodzić się z Miętusem.
- Za późno, zabijesz się, jak będziesz się tak późno wybijać, jeszcze raz - od dwóch godzin powtarzaliśmy to samo ćwiczenie. Wybijałam się z takiej deski na kółkach ,Kamil łapał mnie w biodrach i unosił nad głową.
-Skup się, bo głowę sobie rozwalisz - Sim, jeszcze raz. 
-Nie, ja juz nie mogę - próbowałam si wymiksować.
- Coo?? Jak nie mogę, chciałaś skakać to masz szansę, ale musisz się przygotować, żeby ktoś cię wpuścił na rozbieg. - powiedział poważnie Kamil.
Auci na szczęście trenowali na większej skoczni. Pewnie dalej bym się ociągała, ale zobaczyłam tryumfujący uśmiech austriackiej wersji Misia Uszatka. Jakiś blondas stał i bezczelnie się nabijał. O nie, co to to nie!!!
Stanęłam na deseczce, wybiłam się i uniosłam nad głową Kamila.
-No w końcu - zażartował. Jeszcze kila godzin i jutro możesz narty założyć.
-Kilka godzin?? - wywaliłam na niego gały - oszalałeś?? od trzech godzin wałkujemy to samo. 
- Nooo, jeszcze trzy i może coś z tego będzie - zaśmiał się. ( Nie żyjesz Stoch, normalnie nie żyjesz).
Kto powiedział, że życie skoczka jest proste???